upuszczanie krwi
przez te wądoły tajemnicze porośnięte
kursywą jak trawą
uroczyska zmęczone w wierzby pokręcone
staruchy do ślubu
bowiem grząsko że żadnej z nich trwać
nieodmienne okruchy ciemności
zanim latarka wyczerpie moc zawracania
cienia w cząstkę słońca
gnam na skrzydłach ważek nieważki przez
pląsy wyryte w oczkach stawów
z figlarną rzęsą odmruguję spod kapelusza
rondem powieką
i zmęczeniem dokoła głowy by zabłąkane
duszyczki łowić
bagienne ogniki wodzące - pijawki na moje
pokuszenie
Komentarze (6)
Swobodnie i z błyskiem przepłynąłeś odpowiedzią, nawet
tamy puściły.
Mój nie zarzut a jedynie pytanie spowodować
bezokolicznik - tak myśleć ;)
Nie odpowiem, bo nie jestem w stanie odpowiedzieć na
taki zarzut.
Poezja to język swoisty, do odczytania lub nie.
Poprzedza go jednak gruntowna znajomość języka
polskiego.
Nie tonę w tym gruncie. Swobodnie przemieszczam się po
powierzchni.
Mam prawo budować tamy jak bobry, bo poruszam się w
naturze i naturalnie ją zmieniam, bez technologii.
ale czemu, czemu tak jak cudzoziemiec uczący się
nowego języka?
Życie ma różne oblicza :) Pozdrawiam serdecznie i
życzę Szczęśliwego Nowego Roku, aby był lepszy niż
kończący się 2018 :)
Podoba mi się ten romantyczny, iście szekspirowski
nastrój bagnistego uroczyska i nadzieja wiodąca ku
słońcu, może walcząca z zabobonem, wiodąca ku nowemu
współczesnemu światu, z jego dobrymi i złymi stronami,
również z tymi, co wysysają z nas krew...
W moim odczuciu obecny świat może wciągnąć w swoje
sidła czy bagienka, a największymi pijawkami są możni
tego świata, którzy jak pijawki sączą z nas krew...
Sorry, wiem, że z pewnością odbiegłam od zamysłu
Autora, ale jakoś takie mam skojarzenia przy jego
czytaniu, swoją drogą net też może wciągać jak swego
rodzaju bagienko i wodzić nas na pokuszenie...
Pozdrawiam świątecznie :)
Witaj. Pomimo ironicznego spojrzenia na życie, ludzi,
jest wyczuwalny głód tegoż życia.
Moc serdeczności.