urlop na żądanie
idą stopy
do łazienki
człap człap człap
piąta rano
czas do pracy
bluzg bluzg bluzg
brudne ząbki
są czyszczone
szur szur szur
mały łyczek
mocnej kawy
gul gul gul
spodnie krawat
wszystko cacy
tak tak tak
co tam słychać
w telewizji
kwa kwa kwa
torba klucze
pa kochanie
cmok cmok cmok
troszkę pada
to nieważne
chlup chlup chlup
jakieś błoto
które mijam
szus szus szus
szybki przeskok
nad kałużą
trach...
Komentarze (57)
Świetnie i dźwięcznie.tak.
A gdzie jest ciag dalszy?... bedzie, bo juz pisze.
A to jest super :)))
też wstaję o piątej.
I po lodzie to trach.
Fajne.
Świetna satyra
...a byłeś tuż,tuż....pozdrawiam
Madame Motylek
Dziekuje, pozdrawiam:)
Mariat
Chyba za leniwy jestem:))
Pech to pech. :-)
Pozdrawiam
A to pech. Pozdrawiam serdecznie
Kopilda
We dwoje zawsze razniej, pozdrawiam:)
hihihi... świetnie Tomku. Pozdrawiam ciepło :)
Annna2
Po prostu zawsze trzeba uwazac...:)
Najka
jednak kobiety maja latwiej, spodnica w kroku nie
trzasnie:)))
ach te szwy a to pech
ziąb w krok wszedł
jak na złość z ust znikł śmiech
pozdrawiam :)
hmmmm niezłe