urodzinowe requiem
Uratowałeś mnie od śmierci uścisku,
w której chciałam oddać sie ramiona,
myślałam, że i dla Ciebie się nie liczę,
widziałam już swój pomnik i zapalone
znicze,
jedynie Ty zauważyłeś, że zatracam się,
przyjechałeś, przytuliłeś, pocałowałeś,
moje męki i cierpienie zrozumiałeś,
pomogłeś mi , i sie nie poddałeś,
ojciec jedynie myśli o piciu,
zapomniał o rodzinie, o normalnym życiu,
myśli tylko o sobie, pieprzony egoista!,
wykańcza mamę, która załamania jest
bliska,
nienawidzę domu tego, choć się tu
wychowałam,
pierwsze kroki na podłogach tych
stawiałam,
i choć ściany znają cała moją historię,
chciałabym ją zapomnieć, nie myśleć o
niej,
myślałam, że patologia nas nie dotyczy,
lecz widzę ją codziennie, gdy ojciec
krzyczy,
z pogardą wtedy zawiesza na mnie
spojrzenie,
a ja milczę bo i tak nic nie zmienię ,
od zawszę jakbym istnieć nie powinna,
czuje sie zbędna, wiecznie temu winna,
że tylko przeze mnie takie dzieją sie
rzeczy,
ojciec chleje i kaca później leczy,
dzisiaj zakończyć swoją historię
chciałam,
ale zrozumiałam, że nie tędy droga,
życie jest darem , dawanym przez boga,
i tylko z jego łaski przez Styks stanie
moja noga...
dziękuję, że jesteś przy mnie i że masz siłę mnie kochać..
Komentarze (1)
Nie powinniśmy oczekiwać śmierci. Ona i tak
przyjdzie...