Urodziny
Stałam na granicy światów i trzymałam się
poręczy.
Mocno, bo w dole grzmiał i huczał
wodospad.
Wyrazisty chaos wobec mego uporządkowanego
życia.
W spienionej, wściekłej wodzie szamotała
się kłoda
I waliła głucho o kamienne brzegi, raz po
razie,
Bez ładu i składu, nie do przewidzenia,
gdzie uderzy.
Czyżbym była taką kłodą, porwaną przez
chaos życia?
Czy moje starania o czysty obrus i
wyprasowane koszule,
Grzeczne i dobre dzieci oraz obiad dla
rodziny
Wystarczą do pewności, że to ja nadaję sens
mojemu życiu?
I że wiem dokąd zmierzam i po co podejmuję
wysiłki?
A może, jak inni, jestem skazana na
obracanie się
W zamkniętej arenie zdarzeń, poza którą nie
wyjdę
I nie zrozumiem, o co w tym wszystkim
chodzi,
Co ma sens głębszy i usprawiedliwia moje
trwanie?
Wtedy przyszedłeś i okryłeś mnie swoją
kurtką,
Objąłeś mocno ramieniem i powiedziałeś:
"Chodź! Dzisiaj masz urodziny - i jeszcze
tyle wierszy do napisania".
Komentarze (6)
Pięknie, zachwycające
piękna puenta
A więc pisz, bo masz talent
i "serce."
Miłego wieczoru:}
Takie to życie w rozmyślaniu - piękne strofy
melancholii wyrażającej natchnienie życia :)
pozdrawiam :)
dla takiej chwili warto żyć- oby było ich jak
najwięcej.
Kobiety silne są dlatego gatunek ludzki przetrwa
Pozdrawiam