Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

URWISKO




przyszła do mojego mieszkania
zwierzęcość zimy przyniosła na policzkach
pragnienie ziemi
głód ognia
samotność strumienia
oblizującego kamyki z potrzeby dotyku


dotknęła mnie czule
paznokciem języka


przyszła do mnie
przyniosła w dłoniach rdzawy liść
wyobraź sobie, że to drzewo powiedziała


przyniosła w dłoniach pestkę
wyobraź sobie, że to korzeń powiedziała


pokazała mi kasztana
obrała z łupiny jego cierpkie wnętrze


wnętrza kasztanów, wszystkie wnętrza są jadalne powiedziała


jak nie spróbujesz, jak nikt się o tym nie dowie…
to wyrastają z nich drzewa o twardych gałęziach,
liściach i sercach
bladych i gorzkich jak wnętrza kasztanów w szczelnych
skorupkach





[SKRZYDŁA]




usiadła na mojej kanapie i opowiedziała
o skrzydłach które widziała wczoraj


które wyrywały sobie dzieci na podwórku


mówiła że jedno było podobne…


tak jakby moje oczy… obdrapane… okna


chłopczyk czy dziewczynka
za obdrapaną szybą
płacz małego więźnia


powiedziała o tych skrzydłach
idź i sprawdź
one może jeszcze tam są


w błocie
oni poszli, gdy rozpadły się, oni poszli…


weź liść, pestkę
spróbuj kasztana






[MIĘSO]




przyszła do mnie
przyniosła mięso
ja nie mam noża do mięsa


rozłożyła je na stole
będziemy ćwiartować, segregować mięso gołymi palcami
wtedy najwyraźniej czuć jego smak powiedziała
tylko wtedy można je zrozumieć


przyszła do mnie
pooglądać telewizję, pokazać otwarty brzuch
i została do Bożego Narodzenia
ubrała choinkę we wszystko co miała
w brzuchu


lśniącą serpentyną owinęła mój dom
perłowe sznury zarzuciła mi na szyję
jak dziecko ciepłe rączki na szyję matki
jak staruszka drętwe piszczele na urwisko
pomiędzy życiem i śmiercią




[OGIEŃ]




tyle jej było, kwilącej jak krew
i jak ogień w deskach boazerii
bursztynowy chłopiec biegający w kółko od
drzwi do okna, od okna do drzwi…
tak wyzywający, że tłum gapiów
zgromadził się na starym podwórku


on sam przyszedł proszę państwa nikt go tu nie sprowadził
nikt go tu nie bije
przyszedł tylko pooglądać moją telewizję
moją tętnicę


patrz czekają tam na ciebie z wozami strażackimi
w kaskach i
grubych rękawicach
czy oni myślą, że jesteś pożarem ?


czy oni chcą cię stąd zabrać ?


dziewczynka z główką oblaną topionym złotem
szepnęła –


idź, sprawdź, może one
jeszcze tam są


i przylgnęła do mnie całym ciałem
tak mocno jak pochodnia
nierozerwalnie jak język do zdjętej mrozem poręczy
jak strumień do poszczególnego kamyka
w swoim korycie







Dodano: 2007-05-28 20:50:50
Ten wiersz przeczytano 569 razy
Oddanych głosów: 2
Rodzaj Wolny Klimat Mroczny Tematyka Życie
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (0)

Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »