W uścisku
M
Wyzywającym wzrokiem patrzyli na siebie
Bez zbędnych słów wzięli się w objęcia
Uściskiem mocnym tak to pamiętam
Chwila minęła gdy byli już nadzy
Rozpaczliwie walczyli z własnym
pragnieniem
Dysząc kurczowo łapali powietrze
Przenikało ich tysiąc różnych emocji
Grzebiąc ich żywcem pod ekstazy lawiną
Bębenki w uszach pękały od pulsu
Skóra perliła od kropli potu
Wszystko zaczęło rozmywać się wokół
Fragmenty ciała stawały w płomieniach
Stłumione jęki i bezsensowne słowa
Rozpłynęły się w ciszy pozbawionej
znaczenia
Krzyki nagle przybrały na sile
Błyskawice tańczyły pod powiekami
Bezwiednie rzucając imię wraz z jękiem
Mózg to już dawno coś zbędnego
Niezdolny do logicznych myśli
Ogarniała ich wtedy dzika nieważkość
Powódź euforii topiła ich zmysły
Resztka opanowania przepadła wraz z nimi
Krzykiem rozkoszy dali wyraz chwili
Podwójny orgazm oboje skończyli
Komentarze (3)
Po tak długiej nieobecności wracasz tak pięknym
wierszem , brawo
Dałabym to jako erotyk i nie refleksja:-) :-)
Pozdrawiam:-)
ona dwa razy i on dwa razy,
gdyby to przeliczyć matematycznie...
całki - co tam całki, całki spocony i całkiem miałki.
Pozdrawiam serdecznie