Uśmiech
Noszę w sobie klatkę z filmu
krótkiego, ale wyrazistego,
jak lipcowe słońce i cięcie nożem.
W klatce jest twój uśmiech
i co ważne - dla mnie,
a świętuje wszystko wokół.
Kiedyś było mi smutno.
Wtedy wyjmowałem klatkę.
Działało trochę jak marihuana,
a trochę jak orgazm i czekolada
i było prawdziwe.
Obiecywało więcej, a ja wierzyłem.
Dziś wyjąłem klatkę
i zrobiło mi się smutno.
Szydziła ze mnie, uwierała
-gdzie moje więcej?
śmieje się pod nosem,
nie patrzy w oczy.
Teraz mam tylko cichą nadzieję,
że w dobie seriali i filmów
sensacyjnych,
już nikt nie obłoży w ramkę
i nie powiesi nad łóżkiem
mojej klatki z filmu.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.