Uśmiech kojący łzy
A w deszczu na środku ulicy stoisz Ty...
Biała masz cerę i głos Ci drży.
Patrzysz na Mnie wzrokiem dziwnym,
Poprzez oddech dajesz znak, że cos jest nie
tak.
Podajesz Mi dłoń prowadząc Mnie w cień.
W pewnym momęcie potykam się i upadam.
Ty z uśmiechem na twarzy podnosisz Mnie i
mówisz:
-Uśmiechnij się
A Ja słysząc to uśmiecham się.
Idziemy dalej gdzieś w cień ,
Prowadzisz w ślepy zaułek mówiąc:
-Proszę nie łam i uśmiechnij się, lecz
pamiętaj o Mnie.
Otumaniona stoję i nie wieże w to co
widzę,
Chyba zwrok zawodził w chwili tej.
Bo tam byłeś Ty leżałeś w plamie krwi.
Podchodzę, rozglądam się w koło nikogo nie
widząc,
Krzyczę, lecz nikt nie słyszy Mnie.
Odwracam twarz a Twoja dusza odchodzi i
powtarza
-Kochanie uśmiechnij się!!!
A Ja poprzez łzy uśmiecham się dalej nie
wiedząc co dzieje się.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.