Uśmiech losu
W drodze między pracą a domem
W zwykłym tramwaju podróżny szum
Twarze bez uczuć, dniem zmęczone
Anonimowy, bezduszny tłum
Czytam lekturę – Nie dowierzam
Smyczkiem wśród obojętnych gapiów
Prosto w głąb mego serca zmierza
Czystym tonem „Skrzypek na
dachu”
Dźwiękiem zduszonym i nieśmiałym
Przebija się przez rozmów hałas
Skrzypce wirtuoza śpiewały
A we mnie szczęściem dusza grała
I w jednej chwili świat wypiękniał
Wszystko się stało kolorowe
Radość rozpiera mnie potężna
W drodze między pracą a domem.
Komentarze (4)
Im dalej w las, tym więcej drzew.
Czy głębiej ktoś zapuści się,
odchwaści zarośnięty wers?
Czeka cierpliwie - autor też...
janusze.k - bardzo dziękuję za odwiedziny - bardzo mi
miło, że te wiersze publikowane wcześniej też czasem
znajdą czytelnika
Życzę "uśmiechów losu"
Chwile radosne warto utrwalać.
Zosiak, bardzo dziękuję :)
Ładnie... bardzo :)