Usta truskawkowe
Dotyk twych ust onieśmielał mnie
spojrzenie zapierało dech w piersi
smak napawał zachwytem podniebienie
zapach utumaniał jak narkotyk
prosty gest stawał się znakiem
symbolem wiekuistym
nadzieja zagościła w moim małym sercu
miałem wszystko czego pragnie żywy
Czar prysnął, zniknął za mgłą
potężny mag zdiął urok z umysłów
ma siła osłabła, nie potrafiłem bronić
nadziei
smak truskawkowych ust pozostał
przychodzi, gdy jest mi źle
przypomina natchnione spojrzenie
kochanki
namiętny dotyk ciepłych rąk...
Ideał bycia w tak nieidealnym ciele
oskarżany o życie w nadziei
skazany na potępienie racji
ukochany umysł mgłą spowity
wtulony w smoczy ogon
czeka zdala odemnie
by nigdy nie być przy mnie...
Wpomnienia potrafią być ciepłe, dobre... Niekiedy coś co na pierwszy rzut oka nie ma szans powodzenia staje się realniejsze od własnego JA. Być może jeszcze kiedyś sie spotkamy, ale już nigdy nie będzie tak jak było...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.