Utracona
Co dzień witam słońce uśmiechem
Parzę kawę pełną ulotnej nadziei
i wypijam ją łyk po łyku
smakując gorycz i słodycz naprzemian
Ubieram na dłonie rękawiczki skore do
oficjalnych uścisków
przybieram miły wygląd twarzy
...śpiewam głośniej niż wszyscy
tańczę nocą z gwiazdami
marzę o domu bez dachu...
i tylko czasem, gdy wsiadam na karuzelę z
dzieciństwa,
przypominam sobie co to
prawdziwe szczęście...
Komentarze (7)
Dobrze że można chociaż tak wracać do prawdziwego
szczęścia;
Bardzo mi się podoba... wiersz z pomysłem.
Udawane szczęście i powrót we wspomnieniach do
prawdziwie szczęśliwego dziecinstwa
Pięknie...romantycznie..zmysłowo... czego jeszcze
chciec wiecej?:) plus
Generalnie widać w Tobie smutek ,który przebija z
wiersza ale i jakaś mała radość ,bo jednak witasz
uśmiechem- dzień .Ładnie poprowadzony ...na duży plus.
Smutny wiersz,dobrze,że wspomnienia są pewną
pociechą,pozdrawiam.
Zycie nasze czasami doskwiera dobrze ze choć w
pamięci została Ci karuzela dlaczego tak się
dzieje ze nadziei już brak pewnie nikt nie wie
czemu to tak plus