Utracona
Gdy światło zgasiłam,
do łóżka się położyłam,
znów przyszła do mego pokoju,
nie dała zasypiać w spokoju...
Ona...
Ta utracona...
Oczy zamknęła,
dłonie wyciągnęła...
Rozmyślać mi kazała ,
w mroku swą postać rozmazała...
Mówiła, że ginie...
Ocalić ją trzeba...
Jak w chlebie i winie
odnaleźć trochę Nieba...
Łzy poleciały...
Jej imię wzywały...
Pomogę jej, by przetrwała,
by nowy sens miała...
I tak też się stanie...
Nowy czas dla niej nastanie....
:-)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.