Utracona przyjaźń
Wyrósł mały krzew,pośród wielkiego
drzewa.
Znajdzie w nim ochronę,gdy nadejdzie taka
potrzeba.
I szczęśliwi żyją, uzupełniając się
nawzajem.
Żyją czasu nie licząc, bo są tak blisko, są
razem.
I z biegiem czasu silniejszymi się
stawali.
Coraz lepiej się rozumieli, przyjaźnią to
nazwali.
I już wiedzieli, że jedno bez drugiego życ
nie może.
Bo to było cos więcej,więcej niż jedno z
drugim pojąc może.
I przyszedł ten dzień,którego tak się
obawiali.
Że kiedy już nadejdzie, wszystko się
zawali.
Krzak nie wytrzymał, otoczenie go
wyniszczyło.
Odszedł i nie wróci,wszystko się
skończyło.
Drzewo samotne,stojąc tak dalej,
Już wiedziało co zrobic,nie chciało życ
same.
I zrzuciwszy liście w samym środku lata,
Uśmierciło się,bo nie chciało życ bez swego
krzaka.
Drzewo silne, piękne, duże i młode
Tak naprawdę było niczym, bo było
samotne
I życie dla drzewa już niczego nie było
warte.
Bo jego sens odszedł, odszedł razem z małym
krzaczkiem…
Dla najbliższej mi osoby,którą utraciłem i teraz jestem niczym te dzrewo... Dla A**
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.