Vanitas
Niebiański sen – Zbawieniem
świata,
Lecz ten w bezsenności tkwi...
...Mijają lata...
Mógłby to zmienić,
Lecz woli, przelew własnej krwi...
Wirtuoz antypatii,
Ślepy bazyliszka wzrok.
Niby żywy, w głębi martwy.
Lecz kolejny naprzód krok...
Czy człowiek musi stąpać ciężko,
niszcząc własnej matki dom?
Dlaczego kocha śmierci lica,
próbując zdobyć boski tron?
Czy da ci cos, ludzka skorupo, władza i
bezkarność?
Zmieni to w czymś twój los?
A przecież to wszystko marność...
I tak nie unikniesz kos...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.