Veni, vidi, vici!
Veni, vidi, vici! jak krzyknął Wielki
Cezar,
Zwycięską kampanię bez trudu
rozgrywając,
Tak ja codziennie krzyczę, gdy pamięcią
zmierzam
Do chwili, gdy raz pierwszy słowa Twe
czytając,
Poczułem czystość serca, któremu
zawierzam
Myśli wszelkie - półszepty, które spać nie
dają.
Veni - przybyłem, wiedziony czystym
przypadkiem,
Bez nadziei ujrzenia kwitnącej paproci,
A jednak! co widziałem, czego byłem
świadkiem,
Każdą samotną chwilę wspomnieniem
ozłoci,
I namaluje pejzaż idący ukradkiem,
Swym pięknem moje zmysły rumieńcem
osłodzi.
Vidi - i ujrzałem kwieciem wkoło spowity
Ołtarz rosą skąpany, nektarem
niebiańskim,
Rześkim swym bukietem w misterium
tajemnicze
Zapraszał, bym mógł poznać, niby książę z
baśni,
Kapłankę - Panią słowa, i w Jej oczach
skryty
Płomień uczucia żądzy, co nigdy nie
gaśnie.
Vici - zwyciężyłem! Wtedy, i dnia
każdego,
Z kielicha pieśni Twoich spijając w
zachwycie
Każde słowo wyjęte z bukietu cudnego -
Listów sercem pisanych, którymi mnie
szczycisz.
Dalsze słowa zbędne, bo cóż jest
piękniejszego
Nad myśl o duszy bratniej, nią serce
nasycić?
W trzech słowach list mój skończę, dla
szczęścia pełnego
Zakrzyknę w górę serca - Veni! Vidi! Vici!
Dla Ciebie, Agnieszko Za to, że jesteś
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.