K versus K
Kornelia to mały chłopiec, w błękitnej
sukience.
lubi stać za plecami, bojąc się patrzeć w
oczy.
moja inkwizycja, tam czai się martwe - ja i
kornel,
zbudowani z prycz i trucizn magicznych
formuł.
rzucamy na szyję klątwy. ze sztucznych
pereł.
pomaga przenieść na tamten świat odmianę
strachu,
zakończoną kwarcem, złożoną z dłoni i
ciemnych pokoi.
jak trakcja i zbrodniczy system
przyciągania ciał.
gdy zaciera się różnica miedzy kobietą a
mężczyzną.
są tam wspomnienia, jej szynszyle i obrazy
Daliego.
wrosła w te lustra, korzeniami do ścian.
czyjegoś płaczu,
z siódmego kręgu piekieł (porzućcie
wszelka...)
wygląda nasza ententa, nosi ślady ulicznej
walki.
trzymam barwy gangu. w rękach już tylko
pacierze.
połączona splotami żył i włókien nerwowych.
by powrócić do układu wzajemnych odniesień
-
kornelius recytuje zawodzenie, swoją
poezję.
coś co mnie krzyżuje jak nieuczęszczane
drogi.
tłumik-knebel, madafacker - ryj w poduszkę,
tylko głupiec zakłada możliwość ucieczki.
ściemnia się. przestaję odczuwać
zmysłami.
Komentarze (3)
Brawo Mistrzu:):):)
Czytałam i ponownie czytałam,dużo tu niezawinionego
cierpienia.Wiersz pięknym językiem mówi o trudach
życia w nietolerancyjnym społeczeństwie.Pozdrawiam
To wielka sztuka wyrazić cierpienie tak niezwykle To
zamykanie zmysłów inaczej otwieranie serca, boli bo
nigdy nie ucieka W slangu nazywa się wariatem, to
przecież człowieczeństwo Bardzo dobry Dojrzały język i
dusza Poezja Pozdrowienia