Vicarious
dziś
świt odgarnął pochmurny
skrzep na słońcu
zbyt długi dzień
u podnóża wzgórza
opadły mi włosy
przemieniły się świetliście
w gwiezdną niepogodę
jakby nie czując ze płonie
cos większego
kopulują po kątach...ciemniach
by nikt nie patrzył
nie odkrył jak tłoczą się
ściskiem ciał tworząc
kolejny aromat
romansu ku śmiertelności
aż żal zebrać postrzępione końce
i zaczesać za krótkie
dziecięce
pióra...za lotne
.....
afn89324ht84t857348th38743-68w34u-y8h85jw48
y-5h8w-845u9u5w4gjp5wh80whj58wwu-
.....
palce głęboko w oczach
szukają ukojenia
w wodzie...mącą rzeki
pokazując mi drogę ..wskazując
na winnego mi odpowiedź
schodzę niżej...opadam...powoli
daj mi choć trochę...
potrzebuję tak niewielkiej
miary samotności
coś oznacza zawsze więcej
niż można żądać...
niż mam wpisane w zmienność
odcieni
...
póki oddycham
Komentarze (1)
Nastąpił niespodziewany błysk serca,który przerodził
się w Miłość trudną do spełnienia w
rzeczywistości.Świetny wiersz napisany
metaforą,czytelny i piękny.Brawo.Pozdrawiam