Vitzilpützli
Święty nie jestem pewnie nie będę nigdy
I jak to bywa twarz moja nagle zbladła
W lustrze przymierzam rogi ogon i widły
Każdy oswaja własnego w sobie diabła
O nic nie pytam przecież nikt nie
odpowie
Na ustach słodycz w oczach czają się
kłamstwa
Tyle już za mną przegranych dawno wojen
Rana na ranie wciąż nowa się nawarstwia
To może piąta osoba jest dramatu
Gdy opatrunki sam sobie ciągle zmieniam
Życie na pełen a śmierć na pół etatu
Pośród społecznych i gospodarczych
przemian.
Gregorek, 25.12.2020
Komentarze (2)
Tajemniczy tytuł. Treść - odświeżona wersja znanej
ludzkiej bolączki. Puenta robi robotę.
Ja już przestałam walczyć. Oswoiłam rzeczywistość.
(Tytuł- nie znam słowa.)