Vivat!
Wtopiwszy sie w Mgle stoje niezauwazona
Oczy glosno wykrzykuja zlowrogi bunt...
Pragnienie ucieczki obezwladnia umysl
A mysli wyrwane z ram czasu krepuja niczym
liny.
Bezglosny krzyk zrodzony wewnetrzna walka
umiera zabity ksiezycowa poswiata.
Spogladam na gwiazdy...
Spadaja niczym niespelnione marzenia
rozbite o tafle nadziei
Nazwij mnie Metafora zycia,
Bo wszystko co widze to zgliszcza
milosci.
Samospalenie...
Wlasnie to nastepuje gdy zar uczucia osiaga
apogeum.
Vivat Szarosc Jesieni...!
Vivat Chlod Zimy...!
Vivat Mglisty wiosenny poranku!
Vivat niezniszczalne serce...
Komentarze (3)
Nadzieja nigdy nie umiera... i bardzo dobrze!
Serdecznie pozdrawiam :)
z nadzieja w sercu idziemy ...nie patrzymy co było
...a patrzymy co będzie ...pozdrawiam
nie poddajesz się, pomimo zgliszcz, utraconej miłości.
Gdzieś tam jest "Vivat"i obietnica na lepsze jutro.
Pozdrawiam.