***w niepewności usycham***
Za tą splecioną dłoń pod sztywną kołdrą między nami, za splecioną dłoń...
W niepewności usycham do cielesnej
pokuty!
Grzechy moje miarą mego cierpienia?
Jak jeniec kolcami do bram piekieł
przykuty
Czekam na aniołów swego więzienia.
Orszakiem przybywają, jednym mężem
ciągiem,
Dławiąc śmiechem, plują szyderczo do
stóp.
Miłość ukrócą, dudniąc rozgrzanym
gongiem,
Kwiatami z suchych łez usłany mój grób.
Podziana nadzieja i na cud marzeń
chmara,
Bez wysiłku udusisz znów rozpalony dech.
Czyż taka z mych uczuć nędzna poczwara,
Byś z głodu miłości upadł na dno i zdechł?
Komentarze (1)
W niepewności usycham. Ładnie napisane alkażdy z nas
usycha e samotności , kiedy niema obok siebie miłości