* * * (W ogrodzie opadają liście)
W ogrodzie opadają liście już ostatnie.
Niedługo przyjdzie zima z całym tym
majdanem
Srogich nieprzyjemności. Bardziej jeszcze
braknie
Słońca mi, twego ciepła, jeśli sam
zostanę.
Gwiazdy, choćby i chętne, próżno wzrok
wbijają
W grubą ścianę obłoków, ciemno jest i
mokro.
I ja próżno wyglądam dni minionych majów
Daremnym wzrokiem krojąc noc przez ślepe
okno.
Ty gdzieś tam sobie jesteś chłodna jak
pogoda
I swego przyjścia wzbraniasz, jak świt w
listopadzie.
Już teraz dnia się lękam. Jaka będzie
trwoga,
Gdy grudzień białych świerków gęstą straż
rozstawi?
Z drzew zostały szkielety, ze mnie nocny
upiór,
Który byłym uczuciem trwanie swe
przedłuża.
Bo nasza miłość, droga, jest wystygłym
trupem
I wiosna jej nie wskrzesi wodą po
kałużach.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.