wakacje...
wybrał się czas na wczasy pragnąc wreszcie
odpocząć
zegarom bez zajęcia cykać nie było po co
na bezrobocie poszły wszyściutkie
chronometry
kiedy godzin zabrakło powstał problem
niestety
w niewymierność popadły wnet daty w
kalendarzach
zliczanie dni i nocy bez Chronosa odpada
zrodziwszy wielki kłopot przy wszelkich pór
podziałach
bo jak to zrobić kiedy czasomierz nie chce
działać
nawet słońce na niebie skąpi swojego
cienia
toteż upływy chwili są nie do określenia
jeden olbrzymi zamęt zapanował na
świecie
poupadały rządy wszak nikt nie wiedział
przecież
jak się rozliczyć z czasu i kiedy zań
zapłacić
gdy godziny nie biegną wszyscy muszą coś
stracić
kto poradzi z tym sobie w bezczasowej
otchłani
wyobraźnia zawodzi nie potrafiąc wyjść z
matni
każdy robi to co chce moc straciły
monity
opanował rozgardiasz rozkłady i wskaźniki
zatrzymała się nagle rozpędzona machina
zaczyna Chaos rządzić a Chronosa wciąż nie
ma
lecz kiedy już powrócił świeży i
wypoczęty
to złapał się za głowę widząc okropny
mętlik
a chciał tylko wypocząć od całej tej
zadyszki
że bez niego bałagan nigdy by nie
pomyślał
ruszyły więc wskazówki wybudzonych
zegarów
wszystko wraca do normy jednak jakże pomału
Chronos też z Chaosem jakoś się
dogaduje
a wydawało mu się że go nikt nie szanuje
Argo.
Komentarze (1)
No i wszystko dobre, co się dobrze kończy, a
przynajmniej zaczyna mieć dobry początek.:)
Dobrze, ze chociaż wypoczął i nabrał nowych sił, do
biegu, jak to w życiu.:)
Podoba się wiersz.
Pozdrawiam.:)