Wakacje w Byng Inlet
Wyjazd z Hamiltonu o trzeciej nad ranem,
czterysta kilosów - kilka godzin jazdy.
Relaks w Parry Sound, kawa ze
śniadaniem,
odwiedziny statku. Tak już robi każdy.
Białym grzybieniem - zwanym lilią wodną
pokryły się wody. Jakby w jednej chwili
miliony bielinków siadało. W noc chłodną
łatwo można ten kwiat z motylem pomylić.
Zakwitły grzybienie i żółte grążele,
cicho płuczą liście o powierzchnię wody.
Miło tu zajeżdżać, bo uroku wiele
i jeszcze dlatego, nie zbaczamy z
drogi.
Mrocznie w Parry Sound. Poranek się
budzi.
Zorze ślą zapowiedź o rychłym świtaniu.
W porcie jest cichutko, tu nie widać
ludzi.
Dla nas sprawia radość statku
przywitanie.
Najpierw odpoczynek. "Halo" dla
znajomych.
Zwiedzanie terenów, z niedźwiedziem
spotkanie.
Wieczór przy ognisku, piwo dla
spragnionych.
W gawędach, śpiewaniu północ nas
zastanie.
Mijają dni wolne, człowiek kocha wody
w dziewiczych terenach zielonej Kanady.
Mocne są High Way-e, dobre samochody.
Wspaniałe plenery i ciekawe zwiady.
Komentarze (67)
Dziękuję Dziadku Norbercie. Cieszę się,że mam możność
zobaczyć takie piękne nawet historyczne miejscowości.
Dziękuje serdecznie i pozdrawiam.
Cudowne wakacje, pozazdrościć. Pozdrawiam.
Wiersz jak widokówka z wakacji - wspaniale
upamiętnione - a tymczasem pozdrowienia spod Augustowa
:)
tylko pozazdrościć takich wakacji, Broniu.
Takich widoków i takiej podróży można Ci pozazdrościć
:)
Serdecznie pozdrawiam :)
Broniu ja sobie w wierszu zamarzyłem o niedźwiedziu, a
Ty masz go na żywo, musiałaś być szczęśliwa. Rzuć parę
fotek z Kanady dla nas jak możesz. Kraj pachnący
żywicą jak mówią poeci i chyba mają rację.
Miłego urlopowania.
Cóż, mogę Ci tylko zazdrościć Broniu takich
wakacji opisanych w tak pięknym wierszu.
Serdecznie pozdrawiam życząc miłego wieczoru :)