Wampir i motyl
Zstąpiłeś po księżycowym promieniu.
Uniosłeś moją głowę zaplątując myśli.
Białą dłonią zdarłeś amplitudę marzeń.
Rozpanoszyłeś się na łóżka brzegu.
Wyciągnąłeś dłoń w zaborczym geście.
Sprawiłeś, że przepoczwarzyłam się...
Z kokonu wyrastałam oczarowaniem.
W zachwycie nabrzmiałych piersi
stawałam się coraz piękniejsza.
Kochanka i ladacznica w jednym.
Piekącym wypełnieniem żądzy
oplotłam Cię ud moich ściśnieniem...
Spazmatycznym trzepotem skrzydeł
pozwoliłam zawładnąć w poddaniu...
Konałam niczym przyszpilony motyl
nienasyceniem wbijanym w serce...
........
odszedłeś nim zapiał trzeci kur...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.