Warkocz jesieni
Zamykam kasztan w mojej dłoni, choć mały
I zimny dam mu ciepło z palców płynące,
Niech uderzą fale wzajemnie się
przenikające
Tak, by odmienne formy w jeden kształt się
zlały.
Tęczowe liście tańczą z wiatrem walczyka,
Szemrząc do rytmu plączą nici babiego
lata,
Niech ten warkocz jesienny zabierze mnie do
świata,
W którym dla nas dwojga jednaka będzie grać
muzyka.
Cichuteńko weźmiesz mnie w swoje dłonie
stęsknione,
Mocno i czule otulając czekającym sercem
,
Niech samotne myśli przykryte twej siły
kobiercem
Znikną, niczym zjawy nocne przez świt
spłoszone.
Usiądziemy razem, w sobie topiąc nasze
spojrzenia
Słowami milczącymi wypełnione, uśmiechem
iskrzące,
Niech czas wszechwładny zatrzyma te sny
uciekające,
Ten obraz zaczarowany - małą ułudę
spełnienia.
Jedno tylko słowo i porzucę ukochane
progi,
Wokół spadają ciężkie, błyszczące
kasztany
- Tak my dojrzeliśmy dla siebie, kochany
I nic nie jest w stanie odmienić tej drogi.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.