wasted madonna
uwaga pies wisi na drzwiach. w kontekście
czerwonej maski,
kwaśnym snem odbija się kamienica. gołębie
siadają na gzymsie,
gruchają dźwiękiem odchylanej bramy.
poker na puste muszle po małżach.
małe trumienki świetnie się nadają.
wydają dźwięki trochę jak żetony,
kiedy uderzają o siebie.
hazard męczy duszę jak poznanie siebie,
niepokoi.
gracze ostrzegają, to grzechotniki. musimy
zając się czymś innym.
na wektory przerabiam linie, niweluje
chropowatości. coraz mniejsza odległość,
mniejsza ilość szczegółów. żadnego ziarna,
zaróżowień i syfów. mogę to? pytam
błagalnie. nie mogę, musi być sterylnie,
trzeba położyć ręcznik, nie zostawić
niczego po czym mogliby nas wyśledzić.
pryszcz mi się w drzazgi rozsypał i płacze
jak kobieta. niechlujne chusteczki mieszają
się ze skarpetami. ciągłość tworzy ramy
powoli suszą się małe węgorze.
Komentarze (1)
No tak, coś w tym jest