Wątpliwość
Jest we mnie coś
Co dręczy, niepokoi
Ożywa nocą
Umiera o świcie
Wciąż nie pozwala
Ranom się zagoić
Stoi nad każdym
Wczorajszym przeżyciem
Otwiera oczy
Gdy swoje zamykam
Rwie się do życia
Wśród umysłu fal
Zatruwa serce
Więc siebie wciąż pytam
Gdzie jest to miejsce..?
Jak mam spojrzeć w dal..?
Żywi się myślą
Dusi ją sen
Wszystko zabiera
Nie dając zbyt wiele
Ulegam złudzeniu
Że dzięki niej wiem
Jak uleczyć duszę
A jednak tak nie jest
Teraz mam pewność
Że dziś znów się obudzi
Uwolni łzę
W moralność schwytaną
Przywoła obraz
Wszystkich tych ludzi
I już jej nie będzie
Gdy ocknę się rano
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.