Wąż mojej samotności.
Chciałabym napisać coś, co się Wam spodoba. Już nie potrafię... nie umiem.
Wąż, którego wczoraj widziałam
owiniętego wokół ogrodzenia
wkradł się dziś przez otwarte okno
razem z wiatrem.
Zaczepia mnie syczeniem
wyślizgując na ladzie kuchennej
wilgotny ślad.
Wiem, że on zawsze był gdzieś obok.
Znajome dreszcze przechodzą ciało
nieprzyjemne
jednak to co poznane sprawia
że czuję się bezpiecznie.
Kochankowie z przeszłości
kłaniają mi się z odjeżdżającego
pociągu.
Nie pytaj proszę, czy było warto.
Puzzle mojego życia układają się w jedną
całość.
Wąż jest coraz bliżej.
Lustrujemy się spojrzeniem
w milczącym porozumieniu
przerabiając każdą chwilę, która była nam
dana.
Z trwogą obserwuję, jak zbliża się w
kierunku drzwi.
Nie odchodź...
Zygzakiem zignorował błaganie znikając po
drugiej stronie świata.
Cisza koi stratę
zbrojąc mnie w szatę z łańcuchów
obojętności.
Czasem opuszczona pajęczyna
staje się pułapką dla pająka...
Stałam się obca samej sobie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.