[ Wczoraj ]
Dla...
Wczoraj dziecko
chwyciło mnie za rękę
i kazało biec przed siebie
przez zielono – złote trawy
przez drobne kamienie
i rzeki
między głosem dzwoneczków
kiedy wiatr w nie dmuchał
biegłam zaciskając
bezbronne palce
a potem znikło
jakby rozpadło się
bezszelestnie
w bezradności
szukałam jego lekkich włosów
i wystraszonych oczu
wróciłam do
zaciśniętych ścian
i leżąc pogryziona
własną krwistą słabością
spoglądałam na -
rozrzuconą parę
zastygniętych
dziecięcych bucików
Kto pobiegł tam boso...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.