Wczorajsze nierealne marzenia...
Wczorajsze nierealne marzenia, odchodzą z
szarym dymem
Mieszając senną woń, ze spalonym
jaśminem
Ulatując wprost w otwarte przez gwiazdy
niebo
Zgubiłam w ogniu siedem miesięcy .
Każdy kolejny by mnie zamęczył
Teraz ich dusza zahacza o drzewo
Uwięzione wśród z gałęzi krat
Księżyc im czuwa jak niemy kat
Rzucając krwawą poświatę
Burzę im mur, pozwalam przeminąć
Każde wspomnienia muszą kiedyś zginąć
Jak utracona gorycz herbaty
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.