WCZORAJSZY….
Dla wielu...
Pamiętam tylko początek,
ktoś nalał mi w kielonek,
ale była jazda,
podobno tańczyłem jak gwiazda.
Śpiewałem do białego rana,
podobno utwory samego Czesława.
Nie pamiętam jak to było,
o 15-ej chrapanie mnie obudziło.
Jak silne to były sygnały,
jak słonia do żelaznej bramy.
Wstałem naruszony trochę,
na spanie miałem tylko ochotę,
Lekkim ruchem ręki,
ugasiłem wodą powód mej udręki.
Z powodu wymienionej słabości
bolały mnie wszystkie kości.
Chciałem odpocząć,
tylko co z tą kobietą począć?
Komentarze (4)
Znam ten ból ;)
Juz Cię widze, historia niemal życiowa. Powiem dalej
mój kolega doświadczył tego samego i tamat dziewczyna
jest Jego ukochaną Halinka do dziś. No potem sie w
sobie rozkochali Bardzo radosny twój wiersz i cieszę
sie ze na niego trafilam
Bycie gwiazdą nie jest łatwe Bardzo wesoły wiersz i
ładnie napisany Pozdrawiam
Wiersz w 100 procentach radosny.
Zabawny, świetnie przedstawione, są tutaj skutki
nadużycia alkoholu xD
+