Wegeta
Żyjemy jak rośliny,
nic nie robimy.
Wegetujemy
w swoim pobliżu.
Oddychamy
jednym powietrzem,
żywimy
na jednym stole,
choć czułości
tu nie ma za grosz.
Zbyt mało mam ciepła
by rosnąć silnie ku niebu,
chwasty zacieśniają wokół
zatruty krąg.
Słońce moje,
co wcześniej tuliło
ktoś zgasił,
teraz zamraża na kość.
Lecz Ty masz się dobrze,
mówisz, przyzwyczajaj się.
Zawsze mogę wyjść i odejść,
wiem że nie obejrzałbyś się.
Najgorszym mego kwiatu
zmartwieniem nieważnym,
co życiu odbiera treść,
mą wodą stał się ten ogień,
wodą, miłością
którą poiłam się co dzień.
Komentarze (7)
Czemu tak smutno?
miłej niedzieli
Święte słowa, dokładnie tak bardzo często jest,
pozdrawiam :)
Smutny życiowy przekaz.
Pozdrawiam.
Marek
Najbardziej przejmujący jest ten ogień tam gdzie
powinna być woda. Pozdrawiam.
ciekawy wiersz pozdrawiam
Dość czytelny przekaz, do którego wkradło się kilka
literówek
"kręg" (element kręgosłupa) zamiast "krąg, "zamraża"
(od zamrozić) i z "co dzień" uciekła spacja.
Miłego dnia:)
Czara goryczy,
a miłość to słyszy?
Pozdrawiam Kejti, smutno mi Boże po przeczytaniu.