Wejście w życie
w krwiożerczych cierniach.
Wolność, która obraca się
wokół schwytanego.
Fragmenty źródła, z ukrytą ruletką
umysłu, w masce uśmiechu i dobranocnych
pocałunkach,
z powrotem na rampę duszy z
torbą podróżną zycia marzeń.
Zapieczętowany przez duszące
bezpieczeństwo i fanatyczną kontrolę
nowoczesnych wystrzępień.
Dekoduję wiadomości z echa, wewnętrzne
demony skaczą sobie do oczu, Lucyfer gra
pod ścianą w piłkę.
Jestem przywiązany, nie rozumiem dlaczego,
płynę przez ocean w odwrotnym kierunku,
zeby zobaczyć choć odrobinę światła.
Gram,rzucam kostką do któregoś z bogów,
nie mogę zatrzymać wygranej.
Nagle huk, konie trojańskie tuż przed moim
zamkiem, dudnienie rozbija go w pył.
Wkrótce zasnę w biegu globu, zabarwiony
sercem, na dźwięk uśmiechu.
3.07.2017.
Bogna
Warszawa.
Komentarze (9)
Życie nie zawsze ścieli nas na wygodnych poduszkach.
Zdecydowana większość ludzi myśli o sprawach
ostatecznych jeszcze na przestrzeni czasu życia
doczesnego. Jednocześnie, rzadziej zastanawiając się
nad losem w wieczności. Między jednym a drugim
znajduje się punkt, niewiadoma, granica nie tylko dla
słowa. Bardzo mi się podobasz w tej odsłonie.
Pozdrawiam. :)
Wejście w życie może przebiegać w różny sposób, czasem
tak strasznie boleśnie, pozdrawiam :)
Jakże dzisiaj żyć bez miłości.... piękny wiersz
Gałczyńskiego. To Ty go odczytujesz?
A wiersz trudny. Wejść w życie trzeba. Tak jest lepiej
niż stać na jego uboczu.
Pozdrawiam serdecznie Bogno. :)
ach jaką Ty masz swobodę pisania - podziwiam.
Cierń jako okowa wolności, dobre skojarzenie...
Dobra mocna refleksja i skłania do
myślenia:)pozdrawiam cieplutko:)
agresywne.. mocne..
A cierń się zaciska,
krwi już pełna miska.
Strach wykrzywia usta,
odchodzę..miska pusta.
Pozdrawiam Bogno.
Witaj Mirabello. Czesciwo masz racje, wejscie w zycie,
w jego prad, nie zawsze przyjazny, burzliwy... wyrywa
czlowieka z zamkow z wyobrazen o tym zyciu, o
milosci... wejscie czesto bywa bolesne...
Moc serdecznosci.