Wesellicho
Kur już zapiał gdzieś trzy razy
słońce jasne zaświeciło
w mojej głowie wciąż obrazy
coś, co było lub się śniło.
Obsydianowej komnaty
świecie, pieczeń, chleb i wino
i splątany dym pstrokaty
myśli, słów, tam coś się tliło.
Tajemnicza czarna postać
ale nie odrażająca
jej idea dziwnie prosta
- w uszach miód - orzeźwiająca.
Snuła wszystkie tajemnice
świat się zdawał taki lekki.
Gdy sen w moje okolice
zajrzy, pójdę znów do mekki
końca i początku świata
- bursztynowej wieży prawdy
w której wszystko się przeplata...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.