*Westchnienie*
Jestem rzeźbą
w Twoich dłoniach
jestem uciekającą muzą
i schwytanym świerszczem
Moje skrzydła są jak
wiatru cichy powiew
brzmiące w oddali ciszy Twego ogrodu
Rzeźbisz mnie swym tchnieniem
i oddechem pieścisz me istnienie
szeptem mażesz cienie smutnych dni
muśnieniem rozwiewasz mój żal i strach
Balsamem słów
ożywiłeś moją duszę
więc
rozkładam skrzydła
by wzbić się w niebo
i jak schwytany przez Ciebie świerszcz
zagrać w cieniu twego domu...
autor
Violetus Pospolitus
Dodano: 2007-03-12 00:09:07
Ten wiersz przeczytano 667 razy
Oddanych głosów: 39
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.