Westchnienie
Westchnę leciutko, otwierasz bramy
Posiadłości stojącej samotnie wśród
głuszy
Rzucasz mi płaszczem zieleni drogę
Bym poszedł Aleją w latarni rzędach
Ku schodom, nie bacząc na sen czy jawę
Otwieram skrzydła drzwi, wnętrze,
światło
Salony. Opisujesz mój spacer na
pergaminach
Zegar bije, w lustrach zmiany obrazów co
chwila
Czemu słyszę skrzyp pióra, choć Cię tutaj
nie ma?
Czy prowadzisz mnie ku sobie, czy w
nieznane?
Biegnę szybko schodami, za oknami łzy
deszczu
Grzmoty o szkło jak gości, których nikt nie
wpuszcza
W świecznikach drganie świec targanych
wiatrem
Gdzie jesteś? Widzę cienie. Dokąd mnie
prowadzisz?
Cisza. Czuję spokój. Zwykły sen w Twej
poezji
Komentarze (4)
Marcinie, czy to wena tak Cię zwodzi?
Miłej niedzieli
Życie bywa przewrotne :) Pozdrawiam serdecznie +++
Zaufać życiu...
Jak zwykle, niezwykły i trudny w interpretacji wiersz.
Dobranoc, Marcinie.
W życiu różnie bywa czasami ciężko czasami właśnie
takie westchnienie daje wytchnienie to co potrzeba.