westchnienie złoci liście
porzucone kąpieliska z latarniami
ruchome piaski
ogrom wody i krzyk mew na spienionej
bryzie
stoję jak zaklęta patrząc w dal
wiem że tam jesteś
moje myśli biegną po fali
czuję dotyk ust mam mokrą twarz
i sól na wargach
przepraszam zahuczało morze
ale to nie ono to łzy mają jego smak
szuwary falują jak schnąca na wietrze
zielona koszula
samolubne drzewa zrzucają liście
te niby kwiaty jesieni
spadając z gracją na dojrzały sezon
ścielą pod stopami nostalgię
spoglądam wstecz nie żałuję
westchnień które rozwiał wiatr
bo tuż za zakrętem przyczaiła się
nadzieja
z łagodnym spojrzeniem twoich oczu
Komentarze (17)
Twój wiersz przywołuje minione chwile i
wspomnienia,które skłaniają do tęsknoty za tym co
minęło.
Pozdrawiam.
Marek
Smutek zmieszany z nadzieją.
Pozdrawiam