Wewnętrzna siła
W gabinecie śmiechu
przebrzydła twarz
Spogląda krzywymi oczami
Rozgoryczona
Już nie pamięta
Przenikliwie
Skanuje dół i górę
A może wie?
Biegnę korytarzem śmierci
Wymykam się spod kontroli
anorektycznego podejścia do życia
Tylko jakiś anioł
zatoczył się pochłonięty
Zgrzytając zacisnął żółte zęby
Zlękniony przysiadł
Skurczył się jak suszona śliwka
Głodna poprosiłam
o dokładkę nadziei
Otrzymałam przeźroczystą
receptę na lepsze jutro
Komentarze (4)
Samo zycie. + cieplutko pozdrawiam.
Każdemu przydałaby się wizyta w takim gabinecie.Popraw
-nadziei.Pozdrawiam.
Interesujący wiersz, ciekawe metafory...i recepta
Ciekawy wiersz z bardzo obiecującą końcówką,
pozdrawiam.