Wewnętrzny spacer
Szedłem wczoraj plażą całkiem sam
umarłem psychicznie , zostalem
przerzedzony.
Straciłem wszystkie umiejętnosci ,
pojawiło się bezcenne natchnienie...
Byłem na fali , chodź wogule tego nie
czułem , bo słowa się nie lepiły .
Gadałem głupoty , wracałem do złej
chwili
liczyłem ,że po tym czasie zapomnisz chodź
trochę wybaczysz.
Teraz wiem ...
Miną lata a ty mej bezgranicznej miłości
nigdy nie zrozumiesz ....
Jednak ja wierzyć wciąż będę , czekał z
nadzieją na noc albo dzień gdzie jako twój
anioł stróż pomoge ci chodź nie umiem ...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.