u wezgłowia łoża mego, rogaty...
rodzice
moi się starzeją przez to
sam czuję że zmierzam
ku schyłkowi ruchałem
się z dwiema kobietami naraz
jestem zagubiony ktoś podej
muje za mnie decyzje jestem
zmęczony uśpiony od
wielu miesięcy z jednej
strony działam z drugiej
trawi mnie poczucie
bezradności niesterowalności
własnym życiem
ciężko mi podejmować decyzje
paraliżuje mnie strach i stres
boję się o jutro szukam wolności
czy może raczej swobody
nie mam kasy chciał
bym stworzyć coś wartościo
wego nic mnie nie bawi
szukam innych samotność
nie mogę przestać myśleć
o sobie o tym kim i jaki
jestem boję się oceny innych
walę konia i jaram pety
nie znoszę siebie nienawidzę
siebie kocham świat
kogo kocham? dokąd
zmierzam? co jest ważne?
Gdzie jest szczęście? Kto
się mną zaopiekuje?
Jak zaopiekować się kimś?
Zabić się? - zawsze można
Czy po zimie będzie inaczej?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.