...whatever...
Usiadłam sobie w świata oknie,
próbuje zliczyć świecące gwiazdy,
niewykorzystuje nawet palców obu dłoni,
troche dziwne...
Chodzę sobie pomiędzy kamiennymi
twarzami,
zauważam tylko zarys sztucznie
wykrzywionych ust,
te same znajome spojrzenia,
choć niekiedy całkiek inne...
Myślę sobie o jednym z moich marzeń,
wyprowadzeniu na prostą zagubionego
człowieka,
by poczuł czym jest normalne życie,
niestety sama sobie nie poradze...
Niestety nie...
Za trudne...
Może kiedyś...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.