Wiatr...
Nie lękaj się wiatru co wyje za oknem,
on tylko po prostu tak śpiewa...
W tej pieśni jest skarga na ból i
samotność,
a słuchać go chcą tylko drzewa...
Bo wiatr jest bezdomny i nie ma nikogo,
kto zechce mu dać łyżkę strawy,
kto kąt jakiś znajdzie, poduszkę pod
głowę,
kto kubek gorący postawi...
A gdyby nie jego ożywcze podmuchy
nie mogły by latać motyle,
i ptaki by wszystkie na amen pogłuchły,
a pszczoły nie mogły zapylać...
Więc proszę, do wiatru swe zmień
nastawienie
i zważ jeszcze tę okoliczność:
ktoś musi mi przynieść od Ciebie
natchnienie,
bo samo by pewnie nie przyszło...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.