Wiatr jesienny psotnik
w jesienny dzień na plaży
wiatr zatańczył walczyka
pofrunął aż do nieba
do złotego promyka
pomarszczył taflę morza
zimnym falom dał skrzydła
czesał grzywy spienione
za horyzont je wygnał
niby dzwonem kołysał
głębię nieprzeniknioną
zatoczył koło wrócił
nad wydmy i brzeg stromy
zatrzymał się nad klifem
bukami się zachwycił
potargał złote liście
sosnom igły policzył
rozwiewał ludziom włosy
za małą chmurką płynął
zabrał dziecku latawiec
i słuch o nim zaginął
Komentarze (59)
Uroczo.
Pozdrawiam:)
Marianno, uroczy wiersz o psotnym wietrzyku, takie
spacery z tym Panem to prawdziwa radość, że włosy są
rozczochrane to też i zaleta tego miejsca, przecież
nad morzem nie może nie być wiatru;)
Pozdrawiam jak zawsze serdecznie i z uśmiechem, Ola:)
Jak zawszę przyjemnie czyta się Twoje wiersze o
naturze. Pozdrawiam serdecznie :)))
Pewnie psoci już gdzieś indziej; pozdrawiam
serdecznie.
A to ci psotnik... a wiersz piekny, pozdrawiam :)
lubię taki klimat
fajny
dziękuje serdecznie wszystkim za czytanie i miłe
komentarze:-)
Fajnie sobie napsocił i jak to on, bez słowa w świat
dalej poleciał. Fajny wiersz.
Miłego wieczory życzę.
Pracuś z niego ;)
Pozdrawiam :)
Pracuś z niego ;)
Pozdrawiam :)
Nad morzem wszystko dozwolone, ładnie :)
zbyt wiele nie nabałaganił ładnie, rytmicznie :)
Przyjemnie się czyta o jesiennym psotniku, który
gdzieś zaginął ale tylko patrzeć jak powróci ze
zdwojoną siłą.
Miłego wieczoru Marianno :)
Ucieklo mi "ł" "pofrunął":)