Wiatr pracoholik
Przyleciał dzisiaj dziwnie wesoły, w
podartych szatach
Wiatr pracoholik.
Zaglądał wszędzie nieokrzesaniec, wywracał
pudła,
Strącał wazony.
Srożył się, mruczał, włos skołtuniony,
zaczynał brać się
Do nowych psot.
Nagle spoważniał onieśmielony, wzrok
powiódł w stronę
Gdzie Anna siedziała.
I troszkę lirycznie zaczął wiać, leciutko
musnął ust aksamit
Pogłaskał włosy delikatnie,
Spojrzał w jej oczy zaskoczone, jak by ją
uwieść chciał
Niecnota.
Szepnął jej cicho czułe słowo, do
spragnionego
Czułości ucha.
Wzrokiem łapczywym chłonął bioder
kształty,
I krągłe piersi jak owoc południa.
I wziął by ją posiadł nie nasycony, pragnął
ją pieści,
I zaznać rozkoszy.
Raptownie zawiał i zawył jak dziki i gdzieś
poleciał
W nieznane strony.
Taki to z niego jest nie stały, kochanek
liryczny,
Wiatr pracoholik.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.