Widzę
Żal po zaginionym szczęściu
W mym sercu się tli
To co stare w zapomniane
I proch się obróci
To co nowe chęcią i strachem
Się stanie
W niepewności wczorajszych wspomnień
Trwam spoglądając w nieznaną
Przyszłość, która za każdym
Rogiem zagadką się objawia
Sam wśród zapachu wczorajszego dnia
I niedopałków jutra podążam
W głąb nieznanego świata
Sam sobie w nim jestem panem i sługą
Na kolanach proszę nierealnego
Boga o łaskę trwania w
Niewiedzy w tym, nienazwanym
Dla mnie miejscu ludzkiej egzystencji
Który każdej chwili odbiera cząstkę
Mojego JA
Nieodwracalnie ginącą w
Zaułku mrocznej rzeczywistości
Którym ze swych wczorajszych dni
Zasłużyłem na tą pogardę i nieszczęście
Ból i rozdarcie to mój dobytek
Gdzie ja tam i on, nie odstępuje mnie na
krok
Niech się stanie cud i niech uśmiech
Na mej twarzy nie będzie tylko gościem
Gościem jakim jestem w Twoim/swoim
życiu…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.