WIDZIAŁAM JAK ZDRADZIŁEŚ MNIE...
Choć mówiłeś, ze kochasz... zrobiłeś to... Zdradziłeś i zostawiłeś...a ja zostałam sama, ale obiecuje Ci, ze wrócę i odpłacę Ci...
Szłam przez ulicę, ledwo łykajac łzy...
Był grudniowy poranek, blady i mdły.
Wiatr rozwiewał moje włosy i krople z
policzków wysuszał...
Kurtka na jedno ramię wciągnięta,ten widok
ludzi poruszał.
Nie wiedziałam dokąd idę, widziałam
wszystko jak przez mgłę.
Moje oczy zatrute łzami, chusteczkę w ręku
zaparcie mię...
Nie zapomnę nigdy tego widoku
kiedy wpadłam do MOJEJ sypialni szczęśliwa,
w podskoku.
Zaskoczeni spojrzeliście na mnie, tak,
byłeś z nią...
a moje serce jakieś ostre żyletki tną.
Dlaczego? To jedno, co udało wyrwać mi z
ust...
Patrzyła na mnie z triumfem w oczach.
-KOTKU TO NIE TAK, NIE MYŚL, ŻE NIE KOCHAM
CIĘ JUŻ
A ona zaraz:NO POWIEDZ JEJ KOCHANIE CO
ROBILIŚMY TU PO NOCACH...
Pobladłam chwyciłam się za głowę i
poszłam,
choc to MÓJ mężczyzna i dom, daleko nie
doszłam.
Załamałam się i stanęłam, tuląc do siebie
trzęsące ręce...
Nie wytrzymam już tego okrytnego bólu
więcej...
Niewidocznym wzrokiem patrzyłam na świat i
ludzi.
Nienawidziłam ich tak bardzo, bo po co
człowiek się łudzi,
że inny go pokocha i zrozumie, to tylko
złudzenie.
Bieznadziejne w szczęście i tego jedynego
wierzenie...
Skuliłam się z bólu, spojrzałam na dłonie
moje,
były sine, dopiero teraz zauważyłam, ze na
mrozie stoję.
Chłód przeszył moje ciało, ktoś obiął mnie
ramieniem...
Teraz, właśnie teraz już wiedziałam, że
serce moje stało się kamieniem...
bo nigdy potem nie kochałam nikogo
życie doświadczyło mnie srogo...
Choc ktoś próbował mnie kochać, przytulał i
całował
robiłam to tylko mechanicznie, cały świat
mnie żałował...
Nie umiałam już Kochać i darzyc
uczuciem...
Żyłam do konca z winy poczuciem...
Nie potrafie nikogo już Kochać...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.