więc szukam
dla spragnionych...
Obudziłem się ze snu
Wraz ze mna pojawił się głód
Nie mogę go zaspokoić
Dręczy, smuci i boli
Więc szukam
W gazecie, telewizji
Na ulicy pełnej i pustej
Nigdzie nie ma
Więc szukam dalej
To nie leży, nie siedzi, nie oddycha
Odpowiedzi nie ma, są uczucia
Bogini Hera i koleżanka Marysia
pomagają, Nirvana przychodzi i odchodzi
A ja zostaje wśród zamętu obecnej pustki
Mówią, że na śmietniku Alfred szukał
Byłem i tam, to jego droga
Ciągły niepokój narasta
Zmysły tępieją zalene krwią niewinną
I nagle jak burza, jak atak serca
Pojawia się stała forma czysta
Tylko inna, nie zwykła, co boli i bije
Padłem ofiarą diabła.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.