Więcej szczęścia niż rozumu...
(ciąg dalszy leśnych opowieści )
Wczoraj byłem w lesie, bo wieść gminna
niesie,
że grzybnia od dawna już owocem sieje
i bogactwem darów zasypuje knieje,
a grzybiarzy masa leśne runo czesze.
Więc też się wybrałem w ulubione strony,
auto zostawiając w samym środku lasu,
ruszyłem przed siebie nie robiąc hałasu,
bo tak już z harcerstwa jestem nauczony.
Przez calutki ranek las penetrowałem,
klucząc niby zając krętą leśną drogą,
zważając, by grzybków nie rozdeptać
nogą,
kosz tych specjałów cały nazbierałem.
Lecz kiedy w południe do auta wróciłem,
żeby liczne zbiory w bagażniku schować,
sięgnąłem po kluczyk chcąc drzwi
odblokować
i nagle stwierdziłem, że go gdzieś
zgubiłem.
Przerażony prosząc wszystkich świętych o
cud,
wróciłem do lasu z nadzieją laika,
wiedząc, że tu na nic jest ludzka
logika,
liczyłem na szczęścia wiele więcej niż
łut.
Dziś mogę powtórzyć nawet wobec tłumu,
że szczęścia mam dużo lecz mało
rozumu...
Komentarze (46)
serdecznie dziękuję przyjacielu za życzenia dla Jadzi
...
A wiersz bardzo fajny ...
ja grzyby wolę kupić jak zbierać bo mógłbym wytruć pół
rodziny żona to pal licho ...ale dzieci i wnucząt żal
..