Wieczność ukochanego ojca
Pamiętasz w Gnieźnie jak Zacheusz na
drzewo wszedłem
uśmiechnąłeś się do mnie i ja się
śmiałem
lecz wtedy Ciebie nie zrozumiałem.
W Poznaniu tylko noc czekałem
widząc Twą twarz już odkryłem
To nie Ciebie lecz Chrystusa widziałem
On był w Tobie a Ty w nim
W Szczecinie prosiłem o darowanie win
Wiesz przecież jak mocno kochałem.
Pan Ciebie powołał a ja oniemiałem
Teraz Ty we mnie zostałeś
Jak pięknie ten świat mi poukładałeś
Teraz z nieba mnie proszę też wspomagaj
Bo Tyś już Święty a ja na początku
drogi
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.