Wieczór
Wieczór jak każdy inny, a jednak coś jest
nowego.
W powietrzu wyczuwalna magia gwiazd.
Radość dni przeżytych w samotności.
Czy to nie dziwne?
Cieszę się z samotnie spędzonych lat.
Byłem sam dla siebie, byłem nie wartą osobą
dla innych.
Nagle zacząłem być zauważany.
Ktoś zrujnował mój samotny ład.
Runął mi świat ciemności i dźwięków
słyszanych tylko przeze mnie.
Zacząłem nowe życie nie kończąc
poprzedniego.
Nie powinienem tak robić.
Teraz dzielę to samotne z tym gdzie coś
znaczę.
Jestem, gdy potrzebujesz, lecz wracając do
domu znów zamykam się w mroku.
Włączam muzykę, zaciskam pięści, okaleczam
własne i tak okaleczone przez naturę
ciało.
Znowu odchodzę do świata sprzed kilku
lat.
Znowu znoszę samotność na swój sposób.
Gdy teraz odejdę skończę dwa życia.
Nie mogę.
Już za późno przecież zaczynając nowy etap
podjąłem decyzję – żyj.
Co mnie podkusiło?
Przecież mogłem skończyć nie angażując się
dalej.
Teraz muszę patrzeć do tyłu, gdy chcę
podjąć najważniejszą decyzję.
Czy zostawiając ten świat na pewno odejdę
tylko ja?
Boję się.
Nienawidzę.
Potrzebuję.
Zacieram nic nie wartą przeszłość swojego
życia.
Przestałem dostrzegać nierealną
przyszłość.
I tak będę męczył się rok rokiem.
Sprawiedliwe zrządzenie boże?
Bo kto chce być dla innych człowiekiem.
Temu wróg życie zaorze.
Jakub Lewandowski Płock 4.11.2006
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.